czwartek, 10 października 2013

1. Niespodziewana wizyta

Obudziłam się. Otworzyłam oczy  i stwierdziłam, że jestem w jasno oświetlonym pokoju z dużymi drzwiami balkonowymi. Ściany były koloru pomarańczowego, który już dawno wyblakł. Były tu dwa łóżka - ja leżałam na jednym z nich. W kącie była szafa wypełniona po brzegi segregatorami i książkami.Na ścianach wisiały projekty jakichś zwariowanych urządzeń oraz plakaty drużyn Quidditcha. Nigdy tu nie byłam. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, jednak nie zauważyłam tu nic bardziej szczególnego, czegoś co mogło by mi pomóc w odgadnięciu, kim jest właściciel tego pokoju. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki i ktoś otworzył drzwi. Szybko schowałam się pod kołdrę i udawałam, że nadal śpię. 

- Śpisz jeszcze, Hermiono?- był to cichy szept, który bardzo wyraźnie słyszałam. Przez chwilę wyobrażałam sobie wargi mówiące to cicho i zachichotałam na głos chociaż tego nie chciałam.
- Nie ładnie to tak kłamać - zaśmiał się Fred.
- Cześć, Fred , co ty tu robisz i gdzie ja jestem? - zapytałam bliźniaka
- Jesteś w pokoju moim i George'a wczoraj zasnęłaś kiedy rozmawialiśmy i cię tu przyniosłem. Tu masz śniadanie - pokazał na stolik na którym stała taca z grzankami i sokiem dyniowym
- Bardzo ci dziękuję - uśmiechnęłam się do niego
- To ty zjedz śniadanie, a ja uciekam musimy razem z George'm odgnomić ogród
- Proszę zostań, nie chcę być teraz sama.
- Przykro mi nie mogę- odparł z westchnieniem Fred
- A mógłbyś chociaż zawołać Ginny? - zapytałam 
- Ginny pomaga mamie chyba sprząta strych, ale może napiszesz do Harry'ego żeby wpadł?
- To świetny pomysł , i dziękuję za śniadanie - wstałam i pocałowałam bliźniaka w policzek. Fred się zarumienił, posłał mi uśmiech i wyszedł z pokoju

Po chwili kończyłam już śniadanie. Kiedy wypiłam już resztę soku dyniowego i miałam napisać list do Harry'ego postanowiłam, ze zmienię trochę plany i zrobię mu niespodziankę. Uznałam, że miło mu będzie kiedy go odwiedzę. Po niecałej godzinie stałam na ulicy Privet Drive przed domem numer 4. Był to niewysoki dom z pięknym ogrodem. Pomyślałam , że ciotka Harry'ego bardzo się nad nim napracowała. Weszłam na najwyższy schodek i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi naturalnie pani Dursley.

- Dzień dobry. Ja do Harry'ego , jest może w domu? - przywitałam się grzecznie
- Tak, ależ naturalnie- odpowiedziała zdziwiona, pewnie nie sądziła, że oprócz tych zwariowanych Weasley'ów Harry przyjaźni się z kimś innym , jednak nie zgadłam.
- Jesteś dziewczyną Potter'a, zgadłam ? - zapytała całkiem pewna siebie
- Jaaa... - nie dokończyłam, bo ktoś mi przerwał
- Hermiona, co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony Harry, który zaczął schodzić po schodach z drugiego piętra domu
- Przyszłam cię odwiedzić , to jak zaprosisz mnie do środka? 
- Tak, wejdź - zamknął drzwi za mną i pokazał mi schody na górę

Na górze był długi korytarz z kilkoma drzwiami.Nigdy tu wcześniej nie byłam, więc Harry otworzył jedne z nich i wpuścił mnie do środka. Przywitało mnie lekkie pohukiwanie Hedwigi. Pokój ten był koloru jasno zielonego. Obok ściany stało łóżko. Nad biurkiem były naturalnie plakaty zawodników Quidittcha, które Ron kiedyś podarował Harry'emu. Na biurku leżały nowe książki Harry'ego do 6 roku w Hogwarcie, które kupiła mu pani Weasley tydzień temu kiedy robiła zakupy szkolne dla dzieci na Pokątnej. Widać było, iż chłopak jeszcze ich nie spakował. Po pokoju porozrzucane były numery Proroka Codziennego .

- Przepraszam za bałgan- odezwał się Harry, widząc jak rozglądam się po pokoju- nie spodziewałem się tu gości- dodał po chwili
- W porządku , a kto to? - podniosłam z podłogi numer Proroka sprzed dwóch dni i pokazałam na fotografię jakieś kobiety na pierwszej stronie
- To matka Malfoy'a , też jest śmierciożercą
- A co tu dalej pisało - pokazałam palcem jakiś rozmazany tekst, na który Harry wylał jakiś napój
- Podobno w jakimś mugolskim domu widziano właśnie ją, Bellatrix Leastrange i innych śmierciożerców, podobno zabili całą rodzinę mugoli.
- Harry i co teraz? Zakon sobie sam nie poradzi z tyloma śmierciożercami - powiedziałam kładąc mu głowę na ramieniu
- Spokojnie, Miono . Wszystko będzie dobrze. - przytulił mnie do siebie- A o co chodzi z tobą i Ron'em?
- Już ci powiedział? - zapytałam choć wiedziałam, że tak
- Tak , no więc? - drążył temat
- Zerwałam z nim i już, nie kocham go . Już nic do niego nie czuję 
- Aha, rozumiem- zobaczył łzy w moich oczach objął mnie ramieniem i powiedział- wszystko będzie dobrze, nie musisz się martwić .
Wtedy poczułam coś dziwnego. Zarumieniłam się, jednak Harry tego nie widział. Przyjaźniliśmy się z Harry'm od lat , ale to nie było to samo uczucie, kiedy się wygłupialiśmy w trójkę z Ron'em , pocieszalismy i okazywaliśmy sobie wsparcie nawzajem w trudnych dla siebie chwilach. Teraz spojrzałam na Harry'ego z innej strony, nie na swojego przyjaciela od lat , tylko jak na faceta. Był bardzo przystojny, w świetle okna wyglądał niesamowicie, jego włosy były ułożone, jakby jakaś makijażystka na planie filmowym przed chwilą mu je układała. Jeszcze te jego perfumy, które tak strasznie lubiłam. To wszystko stawiało go w innym świetle niż dotąd. Teraz przypomniała mi się jak ciotka Harry'ego pomyślała, ze jestem jego dziewczyną. Niestety musiałam przestać marzyć o nim, bo usłyszeliśmy jakiś hałas na dworze i krzyki . 
Harry wziął mnie za rękę i szybko zbiegliśmy na dół do hallu . Wybiegliśmy z domu i zobaczyliśmy na ulicy dalej demoentorów. Bez chwili wahania pobiegliśmy w ich stronę. Ja wzięłam na ręce małe dziecko, które było same na chodniku a Harry wyczarował patronusa. Był to piękny jeleń, od którego przez chwilę nie mogłam oderwać wzroku, tak samo jak od Harry'ego wcześniej w pokoju. Położyłam dziecko na trawie i sama pobiegłam pomóc Harry'emu . Również wyczarowałam patronusa. Moja wydra i jego jeleń świetnie dały sobie  radę z dementorami . Tylko skąd dementorzy wzieli się na Privet Drive?

                                                               * ~ *

2 komentarze: